- Ał – krzyknęłam,
śmiejąc się. Śmialiśmy się razem, a Michael właśnie walnął mnie poduszką w
głowę. Michael się tak śmiał, że myślałam że wybuchnie. Mike przestał atakować
i nie mógł powstrzymać śmiechu. Nagle spadł z kanapy ale nadal się śmiał.
- Michael wszystko ok. ? – zapytałam ale bez skutku, on nie
mógł nic powiedzieć tak się śmiał – Michael ? – ale to nic nie dało –
spokojnie, wdech i wydech – zaproponowałam żartobliwie, i zadziałało.
- Tak jest ok. – Właśnie wstał z podłogi. – no to po co do
mnie dzwoniłaś ?
- Ty też do mnie wcześniej dzwoniłeś ? Czemu ? – zapytałam.
- Przecież ci mówiłem , od tego zaczęła się ta wojna hehe ,
żeby … no .. żeby usłyszeć .. głos .. no … tak po prostu – Michael nie wiedział
co powiedzieć – a ty ?
- Pogadać o Nibylandii – powiedziałam – teraz jest idealna
chwila.
- A o czym tu gadać,
jedziesz !- Michael się uśmiechnął, ale mi do śmiechu nie było jego wyraz twarzy
nagle uległ zmianie, spoważniał – wszystko w porządku ? – zapytał i położył
swoją rękę na moim kolanie.
- Nie. Pojadę jak będę mogła, przecież mój ojciec, co mam mu
powiedzieć ? – zadałam pytanie, a Michael spojrzał mi w oczy, teraz był już
całkowicie poważny.
- Faktycznie o tym nie pomyślałem ale mam już plan całkiem
dobry, więc – Mike nie dokończył bo nagle usłyszeliśmy jak ktoś od klucza drzwi
spojrzeliśmy na siebie, a myślałam „ to nie może być tata przecież jechał na
wycieczkę „ ale nie chciałam ryzykować. Michael szybko wstał i otworzyłam mu
tylnie drzwi.
- Pa, - powiedział Michael – opowiem ci wszystko jak będzie okazja
– złapał mnie jeszcze za rękę – uda nam się wierzę w to.
- Ja też - nagle drzwi z altanki się otworzył – idź już, do
zobaczenia – dodałam, a człowiek już wszedł do domu. Był to ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz