Baba wzrokiem obejrzała Michaela. Widać było, że Mika coś to
zainteresowało, co jakiś babsztyl chciał od nas.
- A co z tego ? – zaczął Mike – co z tego że pani to
widziała ? – mimo tego że był zły odnosił się stosownie.
- Wszystko wszystkim rozpowiem, że Dianę pocałował jakiś
typek – rzekła.
- A ją to nic nie obchodzi ! – zaczął się unosić, ręką
przytrzymałam go – Diana jest pełnoletnia, może i mieszka z tatą ale co z tego
?, ma prawo robić co ze chce – uspokoił się i spokojnie dokończył – proszę się
nie wtrącać.
- Jakiś typek nie będzie mi rozkazywał !- była bardzo zła,
nikt chyba nigdy jej się nie postawił.
- Nie ma pani prawa nazywać mnie „ jakimś typkiem „ . Nie
wie pani kim jestem !?– zapytał drwiąco Michael. Czułam, że nie mogę tego tak
zostawić.
- Nie i nie mam zamiaru wiedzieć !- to była naprawdę wredna
odzywka ze strony baby.
- I dobrze- wtrąciłam się, kiwnęłam Michaelowi głową żeby
zostawił to mi – nie powinno to ciebie obchodzić- ja nie umiałam się odzywać
stosownie jak Michael, zawsze wybuchałam. Podeszłam do płotu i zaczęłam
wyrzucać to co czuje – zostaw Mich ( Maj ) .. y. Macieja w spokoju. Nie wiesz
co przeszedł przez życie. Jesteś wredna i wścibska, nikt cie nie lubi, możesz
gadać sobie komu zechcesz to co ci teraz mówię mam to w d.. – nie dokończyłam,
Michael złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, nie chciał żebym dokańczała,
nie lubił takich słów, od nich robiło mu się nie dobrze. Kiwnęłam głową i
odwróciłam się w stronę kobiety. – dlaczego Ciebie to interesuje ? – zapytałam.
- A mam swoje intencje. Dowidzenia, idźcie ! – Michael
spojrzał na mnie a ja na niego.
- Swoje intencje ?!- zapytałam drwiąco.
- Dowidzenia- powtórzyła kobieta podniosłym tonem i poszła.
Wróciłam z Michaelem do domu.
- Przepraszam – zaczął Michael gdy tylko weszliśmy do domu.
- za co ? – zapytałam.
- Że cię.. no… pocałowałem, przepraszam poniosło mnie
–Michael stał się czerwony, jeszcze nigdy nie widziałam go takiego
zawstydzonego.
- To nie twoja wina, to ja to zrobiłam.
- Jakoś ta pani mówiła co innego – upierał się Mike.
- Ona jest chora i powinna siedzieć w psyhiatryku. To ja
przepraszam – tym razem ja byłam czerwona.
- Nie ja!.
- Wiesz tak właściwie to .. dziękuje – powiedziałam.
- Jak to ? – niedowierzał
- No bo .. nikt jeszcze nigdy mnie nie pocałował – powiedziałam
zawstydzona.
- CO?! NAPRAWDĘ ?! – nadal nie wierzył.
- tak.
- Przykro mi, ale dlaczego mi dziękujesz ?- nie rozumiał.
- Bo wiem już jak to jest, ale właściwie to ja ciebie ..
więc to nie to samo.
-Nie ja cie.
-Nie
-tak
-nie
-tak
- dobra przestańmy to nasza wina, przepraszam- rzeklam i
rzuciłam się Michaelowi na szyję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz